
Śliwki są bardzo wdzięcznymi i pysznymi owocami. Można je spożywać na wiele rozmaitych sposobów. Prosto z drzewa, ususzone, w formie kompotu, powideł, dodatku do ciasta, czy alkoholu. Dziś zajmiemy się tą ostatnią formą przetwarzania tych jakże pysznych owoców. Nie będziemy jednak tworzyć nalewek, a spróbujemy przyjrzeć się bliżej trunkowi, zwanemu śliwowicą.
Śliwowica powód do dumy 🙂
Jako Polacy możemy być dumni, gdyż w nasza rodzima Śliwowica Łącka w 2005 roku w Minessocie zdobyła pierwsze jako najlepszy trunek w swojej klasie. Brawo! Zresztą również w tym samym roku, a dokładniej 10 października, śliwowica łącka została wpisana na Listę Produktów Tradycyjnych w kategorii napoje.
Mimo to należy uważać podczas degustacji śliwowicy, gdyż może to być trunek zdradliwy. Jest to alkohol wysoko procentowy, mogący osiągnąć około 70%, co oznacza, że należy umieć go pić. Szybko wprawia w stan upojenia i dość długo utrzymuje się w organizmie, więc należy uważać.
Ciekawią alternatywą może być tak zwana herbata po góralsku. Z tymże zamiast spirytusu lub wódki, jak jest w oryginalnym przepisie dajemy kieliszek śliwowicy. Jest to doskonały i pyszny sposób na to, by rozgrzać się w jesienne, czy zimowe wieczory po dotarciu z domu po pracy. I na szczęście nie pozostawia po sobie tak silnych skutków ubocznych jak śliwowica.
Szkoda tylko, że zgodnie z polskim prawem śliwowica destylowana w warunkach domowych jest uznawana za bimber, więc produkcja jak i rozpowszechnianie jej jest w zasadzie nielegalne. Jednak dzięki jej znacznej renomie lokalne władze raczej nie ścigają tego procederu.
Przepis na śliwowice
Zatem co potrzeba człowiekowi, by oczywiście czysto teoretycznie, był w stanie wytworzyć śliwowicę? Woda, cukier lub glukoza oraz drożdże. No i oczywiście śliwki, ale nie byle jakie. Powinny być to węgierki! Dokładniejsze proporcje prezentują się mniej więcej następująco:
– 15 kilogramów śliwek węgierek
– cukier lub glukoza
– 7 litrów wody
– drożdże do nastawów owocowych
Śliwki powinny być dojrzałe, spokojnie można użyć tak zwanych spadów, czy owoców, których nie chcielibyśmy zjeść prosto z drzewa albo użyć do powideł. Chodzi o tak zwaną zawartość cukru w cukrze, której przejrzałe węgierki mają o wiele więcej. Nie wolno jednak używać owoców rozpadających się w dłoniach i noszących znamiona pleśni. Takie nadpsute mogłyby zniweczyć naszą całą późniejsza pracę, gdyż produkcja śliwowicy jest idealnym miejscem dla rozwoju grzybów i bakterii, które mogłyby zacząć ucztowanie, zanim zrobiłyby to przez nas dodane. Ale o tym za chwilę.
Kiedy owoce mamy już wybrane, należy je pozbawić pestek. Pestki wyrzucamy, gdyż wprowadzają smak i zapach migdałów, który w przypadku produkcji śliwowicy jest raczej niepożądany. Następnie owoce miażdżymy i sparzamy wrzątkiem. Po schłodzeniu należy masę napowietrzyć, poprzez intensywne mieszanie. Na tym etapie możemy dosłodzić nasz produkt. Robimy to rozpuszczając cukier bądź glukozę w wodzie. Warto jednak wiedzieć, że według niektórych opinii, lepszą śliwowicę otrzymamy nie używając wody, a zamiast cukru stosując glukozę. Aby wiedzieć dokładnie ile nasze owoce potrzebują dosłodzenia sięgamy po specjalistyczny sprzęt. Za pomocą cukromierza mierzymy zawartość cukru w soku. Dla śliwek przeciętny wynik wynosi 10-12blg. Jeśli w naszym wypadku wyniesie on mnie, owoce można dosłodzić do tego poziomu. Nie należy jednak przesadzać, gdyż dodatek białego cukru lub glukozy zwiększy ilość alkoholu. Oznacza to, że więcej niż 1 kilogram cukru na 10 kilogramów owoców może spowodować, że nasz destylat będzie mieć ostry „bimbrowy” posmak.
Następnie należy dodać drożdże, a całość wsadzić do dużego naczynia z przykryciem. Odstawić w ciepłe miejsce. Podczas trwania procesu fermentacji pojawi się kożuch, jednak nie należy się tym martwić, gdyż następuje to zawsze i jest całkowicie naturalne. Więc gdy tylko się pojawi się kożuch należy zanurzyć go z powrotem pod powierzchnię fermentu. Należy więc często sprawdzać naszą fermentację, gdyż może się okazać, że czynność tę będzie należało powtórzyć nawet kilka razy na dobę.
Postęp fermentacji
Postęp fermentacji powinien się skończyć po 3-4 dniach. Wtedy też możemy zacząć powoli destylację. Jeśli jednak chcemy z nią poczekać, oczywiście możemy to zrobić. Bowiem im dłużej nastaw stoi, tym jest bardziej aromatyczny, więc nie jest to problem. Należy tylko klarowny płyn zlać do osobnego pojemnika (bez skórek i osadu z drożdży) i leżakować go jak wino. Trzeba tylko pamiętać, by co jakiś czas zajrzeć i zlać wytrącający się osad drożdżowy. A gdy przyjdzie nam ochota pozostaje już tylko destylacja i cieszenie się pysznym trunkiem w domowym zaciszu.
Jeśli powyższy tekst zachęcił Was do spróbowania sił w tworzeniu własnych trunków, należy zajrzeć na stronę https://krolestwomocy.pl/ Specjaliści, którzy stworzyli firmę z pasji do tworzenia rzeczy nowych, unikalnych i niepowtarzalnych. Odpowiadają fachowo i rzetelnie na każde zadane im drogą mejlową pytanie. Są nawet stworzyć zamówienie specjalnie pod potrzeby klienta. Skraplacz, wziernik, rurka, katalizator, a może destylator? To wszystko oraz o wiele więcej znajdziesz właśnie w KRÓLESTWIE MOCY.